2018-02-11

Znaki Drogi


Otworzyłem okno, żeby oddech złapać, bo siedzimy we dwóch z siabrem w chałupie i oddychamy ciężko od kilku godzin. Za oknem buro, mroczno i smutno, jak to na progu przedwiośnia. Patrzę, a w polu kobieta zgarbiona idzie powoli, sunie jakby bez siły. Pan Mao Lee, mój siabr, mówi, że pewnikiem idzie się powiesić – bo po co niby baba ma iść po pustkowiu, w śnieżnej krupie, mroku i w zepsutym powietrzu? A ja sobie myślę, że ona wcale się wieszać nie idzie, tylko Przestwór (浩瀚) ją wzywa na Otwarte (开放), aby się w niej jestestwo (存在) istoczyło wbrew nicowaniu się nicości (虚无的虚无). Myślę, że ona Bogów (神) szukać idzie, którzy w Przestworze się przetwierają. Powiedziałem to panu Mao Lee i on na to, że mogę mieć rację, że baba owa, rzekł, może być dla nas tutaj Wielkim Drogowskazem Drogi (在路上的一个伟大的路标).

Zaraz zamykam okno. Pan Mao Lee dał znać Bogom za pomocą przeciągłego gwizdu, żeby się nie przetwierali bez potrzeby, babę wodząc po polu w czas mroku.



Końcówka zimy


Końcówka zimy jest zawsze w mojej okolicy najmroczniejsza i najbardziej zionąca pustką.  Jest w tym doświadczeniu zarówno depresja jak i promyk wyczekiwania na pierwszy powiew wiosennego wiatru z południa. 

2018-02-09

Pan Mao Lee wyjaśnia znaczenie fotografii


Dzieci, dwoje chłopców i dwie dziewczynki, przyjaciele z ostatniej klasy liceum, otworzyły tajną szafkę taty jednego z chłopców, zwykle zamkniętą na klucz. W środku znalazły różności, ciekawe i zajmujące umysł młodego człowieka. W stercie czasopism znalazły dziwną gazetę. Kilkadziesiąt kolorowych stron, a na nich zdjęcia panów i pań robiących różne dziwne rzeczy. Panowie robili na tych zdjęciach różne tajemnicze rzeczy paniom, a panie jeszcze dziwniejsze rzeczy robiły panom. Różne przedmioty mieli ci ludzie w rękach i wykonywali nimi różne dziwne czynności. Dzieci nie posiadały się z radości. Takich dziwów nie widziały nigdy wcześniej na oczy. 

W tym czasie do domu weszli rodzice chłopca, którzy byli wcześniej z wizytą u znajomych i były tam różne zabawy i figle. Przyszli z Chińczykiem, panem Mao Lee. Rodzice osłupieli na widok rozebranych do naga dzieci, robiących dziwne rzeczy ze sobą. Na podłodze leżało otwarte to osobliwe czasopismo. Dzieci starały się, jak umiały, robić te same dziwne rzeczy, co ludzie na fotografiach. Dorośli wpadli szybko do pokoju i zaczęli szarpać dzieci. Kobieta przykryła czasopismo płaszczem, a mężczyzna zaczął ściągać pas, aby skatować za karę syna, dysząc przy tym, rzężąc wręcz straszliwie, z twarzą posiniałą z wściekłości, bólu i wstydu. Kobieta zaczęła się trząść i szarpać dziewczyny za włosy, ciągając je po podłodze, tłukąc je bezlitośnie pięścią po twarzy i plecach. 

Pan Mao Lee przyglądał się temu jakiś czas, a potem stanowczym, ale spokojnym ruchem ręki dał znać wszystkim aby przestali, po czym zwrócił się do nich następującymi słowy:  

Połóżcie kres nauce o nakazach moralności, a nie będzie więcej kłopotów i zmartwień. Jakaż bowiem różnica dzieli synowskie „słucham” od „czekam pokornie na polecenia", wypowiadane przez córkę w odpowiedzi na wezwanie rodziców. Jak bardzo oddalone są od siebie dobro i zło? Czy koniecznie trzeba odczuwać trwogę przed tym, czego inni ludzie się boją? - tak właśnie rzecze Mistrz Lao*". 

Na te słowa wszyscy się uspokoili i zastygli w milczeniu, z ciekawością wpatrując się w oblicze pana Mao Lee. Matka chłopca zaparzyła dzbanek czerwonej herbaty i wszyscy razem usiedli przy stole w przyjaznej atmosferze. Pan Mao Lee szczegółowo tłumaczył zawiłości sztuki ukierunkowywania energii chi w rozgorączkowanym nadmiarem witalności ciele młodego sztubaka. Oglądali wszyscy przy tym z zaciekawieniem to kolorowe czasopismo, które stało się wcześniej powodem niesnasek, a pan Mao Lee wyjaśniał dzieciom treść fotografii na kolejnych stronach. Rodzice chłopca byli ujęci mądrością Chińczyka i byli mu bardzo wdzięczni za wyjaśnienia i nauki. Siedzieli tak wszyscy do późnej nocy, a śmiechom i żartom nie było końca. 

*絕學無憂。唯之與阿, 相去幾何? 善之與惡, 相去若何? 人之所畏, 不可不畏。Tao Te King XX.1-6 




2018-02-08

Mój chiński ogród




Mój chiński ogród ma kształt zwykłego czworoboku. To raczej pusta przestrzeń, czasami spontanicznie manifestuje się w niej Procesualność. Zwykle nie zdążam się temu przyjrzeć. Znika, ale zostawia odciśnięty ślad w śniegu. Mój chiński ogród jest przestrzenią dwukolorową, zwykle czarno-białą, kolory są ukryte przed gapiami, którzy zaglądają do ogrodu przez linię kwadratu. Mój chiński ogród jest jak skwer opuszczonego miasta, agora milczenia. Proroków i mądrych odstrasza Droga, biegnąca przez mój chiński ogród. Codziennie składam ofiarę z kadzidła w ceremonialnym garncu (Hex. 50鼎Ding). Moja stanowiskowość zatem nie wymaga już uzasadnienia.